Pierwsza Komunia Święta Błażeja

W maju mieliśmy zaszczyt być świadkami  pięknego spotkania Błażeja z Panem Jezusem. Po czasie przygotowań, biblijnych opowiadań, kształtujących rozmów, przyszedł czas na pierwszą spowiedź i Komunię Świętą. Pięknie to wszystko wyszło, z księdzem proboszczem dogadaliśmy szczegóły uroczystości. Błażej przystępował do Komunii indywidualnie, w sobotę 25 maja.

Kościół ubrany przez siostry zakonne, krzesełko i klęcznik dla Błażeja tuż przy samym ołtarzu, a wokół niego my, jego bliscy i goście. Mogliśmy mu towarzyszyć, wszystko widzieć i otoczyć go modlitwą. Chwila bardzo wzruszająca i piękna, rozpierała mnie duma, że doczekaliśmy tego dnia.

Jedyne nad czym ubolewam, to to, że nie udało mi się do końca wyperswadować elementu prezentów z tej okazji. Mam jednak nadzieję, że Błażej wie, Kto był jego najwspanialszym prezentem i zostanie z nim już do końca życia.

Adwent w toku

Adwent to taki czas, że pierwszego grudnia wydaje mi się, że jeszcze mnóstwo czasu do świąt, a za chwilę okazuje się,że już nie tylko kilka dni i będą święta!

I właśnie teraz tak mam. Niedawno był pierwszy grudnia, rekolekcje,a już na tylko 6 dni i będziemy zasiadać do wspólnej Wigilii.

Przez kolejne dni adwentu doczepialiśmy karteczki do naszego kalendarza, wykonywaliśmy zadania adwentowe, w wieńcu adwentowym płoną już trzy świece, a w domu czuć już przedświąteczne poruszenie.

Rozchodził się już po domu pierwszy, ale nie ostatni zapach świątecznych pierniczków, na sznurku wiszą kartki świąteczne, gotowe by je wsadzić do kopert i posłać do bliskich, świętowaliśmy imieniny Świętego Mikołaja i naszej Łucji, dotarliśmy do kościoła całą rodziną na roraty, zwiedziliśmy park w Zatoniu, w tym roku pięknie oświetlony ozdobami. Odwiedziliśmy babcię Ewę, przygotowaliśmy dla niej bezowe róże z okazji urodzin, mamy już nawet w kantorku choinkę, którą w tym roku załatwiła nam babcia.

Szopka w tym roku inna niż w latach poprzednich, stoi już na lodówce i czeka, aż postawimy ja pod ubraną choinką.

W tym roku nie zbieramy dobrych uczynków do pudełka, ale intuicja dziecięca jest piękna. Jasiek zapragnął wziąć jedną gwiazdkę z imieniem dziecka, gdy byliśmy na Mszy w Kościele babć i w tym roku przygotowaliśmy paczkę dla sześcioletniej dziewczynki. Co piękne, po rozmowie chłopcy ze swoich oszczędności oddali tyle ile chcieli, żeby dołożyć się do tego prezentu. Szczepan oddał wszystkie swoje pieniążki! Postanowiliśmy z Łukaszem, że oddamy im podwójnie, żeby wiedzieli,że dobro wraca.

Przed nami jeszcze sześć dni. Będziemy jeszcze piec pierniczki i je ozdabiać, czeka na nas choinka, żeby ją pięknie ustroić, no i przygotowanie potraw, które w tym roku zabieramy na Wigilię do babci Broni. Będzie się działo!

Kobiecy czas ❤️

Pan Bóg tak wszystko poukładał, że w pierwszy weekend grudnia miałam okazję być na rekolekcjach dla kobiet. Weekend dla kobiet w Niepokalanowie, z warsztatami o uczuciach.

To był dla mnie naprawdę dobry czas. Moc modlitwy, kobiecego towarzystwa, ogrom wiedzy i niezła dawka humoru. Byłam wzruszona, bardzo radosna i pełna energii.

Natalia, prowadząca warsztaty, pełna ciepła i radości kobieta, w sposób bardzo przystępny opowiadała nam o swoich doświadczeniach i przy okazji pokazywała jaką moc mają emocje. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie przedstawienie uczuć Maryji i Jezusa w Piśmie Świętym. To niesamowite jakie to proste wyrażać swoje emocje i korzystać z nich!

Niektóre treści były dla mnie uporządkowaniem tej wiedzy, którą już mam dzięki psychoterapii. Notatek zapisałam kilka stron i każde zdanie było dla mnie niezwykle wartościowe.

Bardzo dobry czas spędziłam także poza warsztatami, osobista modlitwa w kaplicy, wspólne nabożeństwa i Msze, dodały ciszy i spokoju.

W wolnym czasie mogłam spędzić trochę czasu na rozmowach z nowo poznanymi osobami. Posłuchać historii, poopowiadać swoje. Podzielić się doświadczeniami i zaczerpnąć z opowieści innych.

Sam Niepokalanów urzekł mnie swoim urokiem. Kaplica Wiecznej adoracji, z przepiękną monstrancja, kaplica św. Maksymiliana, z zapachem modlitwy, muzeum, księgarnia, stołówka se smacznym jedzeniem i zima. Miejsce urocze i z niesamowitym klimatem.

Do domu wróciłam rozpromieniona, nastawiona na działanie i gotowa słuchać swoich emocji.

Odwiedziny naszych zmarłych

W czasie uroczystości Wszystkich Świętych nie ma miejsca i możliwości, żeby robić dzieciom zdjęcie i fotografować cmentarz. Jednak wieczorem, kiedy to miejsce wygląda niezwykle uroczo nie mogę się powstrzymać i zawsze jakąś fotkę zrobię. W tym roku udało nam się być na uroczystości Wszystkich Świętych w komplecie na cmentarzu u dziadka Zbyszka. Nikt się nie rozchorował, nikt nie musiał zostać w domu. Wspólnie się pomodliliśmy i spędziliśmy rodzinny dzień najpierw u nas w domu, a później jeszcze na Kruszynie. Odwiedziliśmy też zmarłych na cmentarzu w Sulechowie i Cigacicach. Tydzień wcześniej mieliśmy okazję odwiedzić pradziadków Łukasza, a w kolejnych dniach jeszcze moich dziadków w Namyślinie. Chłopcy byli już trochę zmęczeni odwiedzinami na kolejnych cmentarzach,ale nabrali wprawy w noszeniu zniczy, kwiatów i zapalaniu zapałek.

Teraz wszędzie da się dojechać autem,ale jak przypomnę sobie moje dziecinne wielkie podróże z okazji dnia Wszystkich Świętych,to muszę przyznać, że wtedy z podróżą było lepiej… autobus, pociąg, kolejny autobus w otoczeniu wielkich chryzantem, torby podróżnej i spotkania z rodziną, którą wtedy widywało się nieczęsto. Fascynacja tym czasem była dla mniej ogromna. Teraz kiedy jestem dorosła jest w tym więcej zadumy, przemyśleń, refleksji no i podróż, łatwiejsza i szybsza, ale też a przygodą, bo z naszą bandą dzieciaków nigdy nie ma nudy ☺️

Wszyscy święci balują w niebie…

W tym roku jak poprzednio udało nam się przygotować na bal Wszystkich Świętych. Chłopcy obejrzeli książkę z życiorysami świętych i wybrali kim chcieliby być. Szczepanowi wpadł w oko zielony strój Świętego Patryka. Skojarzył, że mam w szafie zielony materiał i już szyła się pelerynka. Zaprojektowaliśmy nakrycie głowy i doszyłam koniczynę na piersi, żeby wiedział gdzie jest przód stroju.

Jankowi zamarzył się jakiś Święty z mieczem, więc wybór między Świętym Jerzym a Marcinem był trudny. W końcu padło na Marcina. Uszyłam szarą zbroję, płaszcz poszarpany z jednej strony i zrobiliśmy miecz z kartonu. Efekt końcowy bardzo mnie ucieszył ☺️

Błażej postawił na swojego patrona, więc odświeżyliśmy strój z poprzedniego roku. Błażej zrobił nowe świece i przykleił brokatowe płomyczki.

Łucja miała katar, ale tak często mówiła, że też idzie na bal, że szybko zrobiłam jej koronę z żółtego papieru. Babcia wycięła ozdobne kryształki z brokatowych pianek. Do tego piękna sukienka i Święta Królowa Jadwiga była gotowa, by iść na bal.

Jeszcze przed Mszą świętą ksiądz wypytał chłopów za kogo są przebrani, niektórych nawet sam nazwał, więc przebrania i rekwizyty były trafione☺️

Każdy mógł przejrzeć się w lustrze i zobaczyć w sobie zadatki na świętego. Wszystkie przebrane dzieci dostały figurkę Świętej Jadwigi. Jedna stanęła u chłopców w pokoju, druga poszła do babci Ewy, a trzecia do babci Broni. Jedna miała ukruszoną głowę, więc nie nadała się już do niczego.

Pomodliliśmy się i później w procesji obeszliśmy kościół. A po Mszy św….bal !

Mnóstwo ciasteczek, pyszny sernik, chipsy, popcorn, cukiereczki i inne łakocie. Do tego muzyka, śpiew i tańce. Starszaki trochę już zmęczeni basenem i późną godziną chcieli szybciej wrócić do domu, ale wyspana Łucja i rozbrykany Jaś jeszcze by popląsali po parkiecie.

Jasiek załatwił nam u księdza dobroci na wynos, więc chłopcy zadowoleni wrócili do domu. Ciekawe z jakimi świętymi spotkamy się w przyszłym roku ☺️

Rekolekcje

Byliśmy na Oazie Rodzin II stopnia w Krajniku Górnym.

Był to czas pełen łaski, doświadczenia Bożej miłości i szczególnego przebywania w Jego obecności wśród innych osób.

Przez 16 dni spotykaliśmy się z Nim na Mszy świętej i w Namiocie Spotkania. W małej grupie, bo tylko 4 małżeństwa, para prowadząca i ksiądz, zagłebialiśmy się w Słowo Boże, poruszaliśmy tematy rodzinne i kręgowe. Modliliśmy się i spędzaliśmy razem czas przy kawie i ciasteczkach. Była okazja dzielić się swoimi doświadczeniami, zadawać pytania, rozwiewać wątpliwości i dawać świadectwo życia z Bogiem. Każdego dnia towarzyszyły nam poszczególne tajemnice różańca i fragmenty z Księgi Wyjścia. Cennym doświadczeniem była poranna jutrznia i celebracja Słowa Bożego. Te części planu rekolekcyjnego poniekąd otworzyły mnie i Łukasza na głośne czytanie słowa przy ambonie, a co ciekawsze do pierwszego w życiu publicznego śpiewania psalmów!

Nasze dzieci, bardzo dobrze zaopiekowane przez diakonię wychowawczą, również doświadczały Boga we wspólnej zabawie z innymi dziećmi, w religijnych piosenkach, których się uczyły, w pracach plastycznych, które wykonywały, a Błażej i Szczepan uczyli się służyć przy ołtarzu.

Oprócz części dnia, obecnych na rekolekcjach formacyjnych, było także dużo czasu wolnego. Mieliśmy okazję być kilka razy nad jeziorem, wybraliśmy się na wycieczkę do Szczecina, chodziliśmy pieszo do wsi obok na zakupy i lody, leżeliśmy na trawie przy plebanii i okupowaliśmy plac zabaw.

Towarzyszami naszej oazy były bociany, które miały gniazdo niedaleko, i gęsi, które przychodziły pod plebanię poskubać trawkę. Żeby zjeść na obiad ziemniaki trzeba było je najpierw obrać, więc nasi chłopcy chętnie pomagali. Zanoszenie małych rzeczy na stołówkę również było ich zadaniem. Panie kucharki gotowały przepysznie, więc nikt nie narzekał na pusty brzuszek.

Na dniu wspólnoty mogliśmy doświadczyć bycia w większym gronie i w tej sporej grupie osób przystąpiłam do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka wraz z innymi chętnymi.

W ostatnim dniu przed wyjazdem odnowiliśmy przyrzeczenia małżeńskie i zostaliśmy posłani, by swoim życiem świadczyć o Bogu.

Owoce rekolekcji widać już i myślę, że jeszcze przez następne tygodnie i miesiące będziemy owocować.

Obieracze ziemniaków
Czekoladowa panienka
Sąsiad bocian
Jeziorowe radości
Ministranci
Deserek
Jasełka
Ołtarz w kościele ze świecą oazy

Święta Rodzina

W ostatnim czasie mieliśmy okazję gościć u nas w domu ikonę Świętej Rodziny. Z racji jubileuszu Ruchu Światło-Życie ikona wędruje w naszej diecezji od rodziny do rodziny, żebyśmy wszyscy we wspólnocie mogli doświadczyć tego szczególnego spotkania.

Oprócz radości i ciekawości zrodziła się w moim sercu obawa, czysto techniczna, jak my tę ikonę przechowamy przez całą dobę bez konieczności postawienia zasieków albo kolczastego drutu… Chłopcy potrafią bardzo intensywnie patrzeć, niekoniecznie oczami.

Jednak okazało się, że ten strach był zupełnie niepotrzebny. Zapalone świece, wspólna modlitwa, i później jak gdyby nigdy nic chłopcy zaczęli bawić się w pobliżu ikony.

Mieliśmy też okazję z Łukaszem odbyć dialog małżeński i porozmawiać, kiedy dzieci poszły już spać. To było bardzo miłe doświadczenie, jakbyśmy przyjęli wyjątkowych gości, a jednocześnie było też tak zwyczajnie.

Rodzinny czas

Święta minęły nam w bardzo rodzinnej atmosferze. Wigilię spędzaliśmy u nas, z rodzicami Łukasza, z moją mamą, bratem i jego rodziną. Przyjechał też wujek Witek. Chłopcy pomagali w przygotowaniach, ku mojemu zdumieniu lepili pierogi i uszka,a te wcale się nie rozkleiły!

Wspólnie się modliliśmy, wysłuchaliśmy fragmentu Pisma Świętego, podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. Każdy znalazł na stole coś dla siebie, a gdy przestały dzwonić sztućce o talerze rozpoczęło się kolędowanie. Każdy z nas rozpoczął swoją kolędę, pośpiewaliśmy i dzieci mogły wreszcie zajrzeć do prezentów.

Każdy otrzymał jakiś upominek. Błażej ze Szczepanem zestawy LEGO, Jasiek śmieciarkę na pilota, Łucja zestaw Duplo, a mój mąż drabinę. Były też skarpetki dla każdego, bombki od babci, szydełkowe grzybki i bałwanki od drugiej babci i jeszcze kilka innych różności. Ja dostałam od męża ramoneskę, i pudło na moje różności. Bogato było o bardzo wesoło. Szczepan powiedział bardzo ładną rzecz. „Pan Jezus jest w każdym z nas, dlatego wszyscy dostaliśmy prezenty na Jego urodziny”. Piękna i pocieszająca to myśl.

Jeszcze stoi choinka, jeszcze szopka czeka na dostawienie trzech króli. Jeszcze w ramach wieczornej modlitwy śpiewamy kolędy. Pan Jezus się narodził. Oby narodził się na dobre w każdym z nas.