Pierwsza Komunia Święta Błażeja

W maju mieliśmy zaszczyt być świadkami  pięknego spotkania Błażeja z Panem Jezusem. Po czasie przygotowań, biblijnych opowiadań, kształtujących rozmów, przyszedł czas na pierwszą spowiedź i Komunię Świętą. Pięknie to wszystko wyszło, z księdzem proboszczem dogadaliśmy szczegóły uroczystości. Błażej przystępował do Komunii indywidualnie, w sobotę 25 maja.

Kościół ubrany przez siostry zakonne, krzesełko i klęcznik dla Błażeja tuż przy samym ołtarzu, a wokół niego my, jego bliscy i goście. Mogliśmy mu towarzyszyć, wszystko widzieć i otoczyć go modlitwą. Chwila bardzo wzruszająca i piękna, rozpierała mnie duma, że doczekaliśmy tego dnia.

Jedyne nad czym ubolewam, to to, że nie udało mi się do końca wyperswadować elementu prezentów z tej okazji. Mam jednak nadzieję, że Błażej wie, Kto był jego najwspanialszym prezentem i zostanie z nim już do końca życia.

Pierwszy śnieg!

Kalendarzowa zima jeszcze się nie zaczęła,ale pierwszy śnieg już spadł. Chłopcy nie kazali na siebie długo czekać i już przed śniadaniem na przedpokoju stały wszystkie zimowe buty, żebyśmy jak najszybciej poszli na śnieg. Dzięki ed nie ma obawy, że śnieg sie stopi jak dzieciaki będą w szkole albo będzie już ciemno, jak rodzice wrócą z pracy. Korzystamy ile się da.

Pierwsze śnieżki, pierwsze aniołki, pierwsze zjadanie śniegu i pierwsze „doświadczenia chemiczne” zanoszone do domu. Radosna jest ta zima jesienią 😍

I nawet ubieranie siebie i bandy dzieciaków nie jest już takie trudne. Starszaki ubierają się już sami i kto ubrany pędzi na ogródek. Młodszaków ogarniam w miarę szybko i jesteśmy gotowi do wyjścia.

Pomoc domowa

Zachwyca mnie gotowość dzieci do pomocy w kuchennych pracach. Miło jest patrzeć, że coraz lepiej radzą sobie z ostrymi nożami przy krojeniu warzyw, że marchewka nie znika przy obieraniu, tylko traci skórkę, że zsuwanie pokrojonych pieczarek z deski do garnka może być też świetną zabawą. Dzieci na pokładzie aż czworo, więc muszę dobrze rozdzielać zadania, żeby żadne z nich nie było pokrzywdzone, że pomogło za mało.

Miałam okazję współpracować w duecie z moją najmłodszą pomocniczą, która z zapałem kroiła ciasto na kopytka i z energią mieszała gotowe kluseczki w garnku. Miło jest spędzić wspólnie czas przy gotowaniu i szykowaniu obiadu. Umiejętności zostaną dzieciom na całe życie i już zacieram ręce, kiedy to mali kucharze ugotują swoje pierwsze dania zupełnie bez pomocy. ☺️

Jesienne skarby

Kiedy w końcu przestało padać wyruszyliśmy na spacer, żeby pozbierać jesienne skarby. W koszyczku żołędzie z czapeczkami i bez, owoce dzikiej róży, patyczki, liście, klonowe noski, kasztany i owoce jarzębu. A po powrocie do domu wielki proces twórczy. Powstały stroiki, obrazki, ludziki i pojazdy. Jesień jest piękna! 😍

Samodzielność

Chłopcy zaskakują nas w ostatnim czasie bardzo dużą chęcią pomagania w pracach domowych. Kiedy tylko biorę się za przygotowywaniem posiłków, są obok i pytają czy mogą pomóc. No i nasze starszaki chętnie samodzielnie robią już sobie kanapki, Jasiek z dumą oznajmia, że sam ubrał sobie skarpetki, a Łucja… Łucja już chce siedzieć i siada na dużym WC, żeby załatwić swoje potrzeby.

Radość z czytania

Czytamy dzieciom odkąd je mamy. Błażej już w moim brzuchu słyszał pierwsze bajeczki i wiersze. Czytanie na dobranoc jest naszym rytuałem i niejednokrotnie dzieci domagają się czytania przed snem, nawet wtedy, gdy późno wracamy do domu, a chłopcy ledwo patrzą na oczy. I zazwyczaj czyta tata. Ja przejmuję stery tylko wtedy, gdy taty nie ma w domu.

W naszym repertuarze znajdują się baśnie, bajki, legendy, opowiadania biblijne, wiersze, atlasy tematyczne, a nawet komiksy. Każdy wybiera coś dla siebie. Teraz nasze wybory porównujemy z wykazem lektur szkolnych dla klas 1-3. Okazuje się, że wiele z tych pozycji nasze dzieci znają już od dawna.

Jako rodzice cieszymy się, że nasze dzieci lubią słuchać, dowiadują się czegoś nowego, dyskutują na temat przeczytanych opowiadań, wybierają ulubionych bohaterów (później w zabawie nawet się z nimi utożsamiają). Bez dwóch zdań- czytanie rozwija i kształtuje.

Najbardziej ze wszystkiego cieszy mnie fakt, że do książek nie trzeba chłopców gonić. Sami chętnie siadają w ciągu dnia do książek i z zaciekawieniem oglądają kolejne strony. Błażej jako ten, który umie już czytać, niekiedy poprawia młodszych braci, jeśli coś przekręcą. Jasiek z poważną miną obraca kartki i „czyta” Szczepan znając już kilka liter chwali się przeczytanym słowem. Nawet Łucja potrafi już z zainteresowaniem przeglądać książeczki z grubymi stronami. Ileż to już razy wpadałam do pokoju z niepokojem „bo było za cicho”. A dzieciaki na łóżku, z książkami, jak zaczarowane. Tak było i dzisiaj o poranku :⁠-⁠)

Co z tą szkołą?

Nasze dzieci nie pójdą do szkoły!

To już sprawa przemodlona i przegadana z moim mężem. Chcemy pójść w EDUKACJĘ DOMOWĄ. Teraz czekamy na przyszły rok, kiedy do Błażej zacznie „mieć” obowiązek szkolny, żeby wprowadzić nasz plan w życie.

Nasza decyzja nie jest podyktowana obecną sytuacją na świecie i w Polsce (czytaj wszechobecny koronaświrus). Nie jest to też nasze „widzi mi się” ani żaden trend.

Nie chcemy też robić na złość naszym rodzicom i innym osobom, które mogą być zgorszone (nieprawdziwym zresztą) obrazem ED. Jeśli nie to wszystko, to co nas skłoniło do takiej decyzji? 

Postawa odpowiedzialoności

Chcemy dać naszym dzieciom możliwość rozwijania swoich zainteresowań. Chcemy pokazać chłopcom, że nauka i zdobywanie wiedzy nie musi być nudne i szablonowe. Nasza postawa nie ma na celu obrażania nauczycieli uczących w szkole, czy negowaniu systemu edukacji w naszym kraju.

Przyjęliśmy postawę odpowiedzialności za nasze dzieci i korzystając z tego, że mamy taką możliwość, chcemy początek edukacji naszych dzieci i ich wychowanie wziąć w swoje ręce.

Skąd ten pomysł?

Temat ED przewija się w naszych rozmowach już od kilku lat. Na spotkaniach domowego kościoła nasi współtowarzysze zasiali w nas ziarenko i kiełkuje. Łukasz obejrzał kilka filmików na YT, przeczytaliśmy kilka książek o wychowywaniu dzieci, wysłuchaliśmy kilku historii o rodzinach w ed i doszliśmy do wniosku, że to może być dla całej naszej rodziny fantastyczna przygoda i piękny, choć niełatwy czas.

Obalimy te mity!

Oczywiście nie wszyscy w naszym otoczeniu myślą podobnie…

– „Dzieci nie będą miały kolegów i koleżanek.”

– „Nikt tak dobrze nie nauczy, jak nauczyciel w szkole.”

– „To krzywda dla dzieci tak ciągle w domu siedzieć.”

– „Oszaleć można… ciągle z dziećmi.”

– „Dzikusy z tych dzieci wyrosną …”

To tylko niektóre zdania, które mieliśmy okazję słyszeć. 

Mimo to jestem przekonana, że  już za kilka lat nasze dzieci będą mogły powiedzieć i pokazać tym sceptykom, że są szczęśliwe w edukacji domowej.