Adwent to taki czas, że pierwszego grudnia wydaje mi się, że jeszcze mnóstwo czasu do świąt, a za chwilę okazuje się,że już nie tylko kilka dni i będą święta!
I właśnie teraz tak mam. Niedawno był pierwszy grudnia, rekolekcje,a już na tylko 6 dni i będziemy zasiadać do wspólnej Wigilii.
Przez kolejne dni adwentu doczepialiśmy karteczki do naszego kalendarza, wykonywaliśmy zadania adwentowe, w wieńcu adwentowym płoną już trzy świece, a w domu czuć już przedświąteczne poruszenie.
Rozchodził się już po domu pierwszy, ale nie ostatni zapach świątecznych pierniczków, na sznurku wiszą kartki świąteczne, gotowe by je wsadzić do kopert i posłać do bliskich, świętowaliśmy imieniny Świętego Mikołaja i naszej Łucji, dotarliśmy do kościoła całą rodziną na roraty, zwiedziliśmy park w Zatoniu, w tym roku pięknie oświetlony ozdobami. Odwiedziliśmy babcię Ewę, przygotowaliśmy dla niej bezowe róże z okazji urodzin, mamy już nawet w kantorku choinkę, którą w tym roku załatwiła nam babcia.
Szopka w tym roku inna niż w latach poprzednich, stoi już na lodówce i czeka, aż postawimy ja pod ubraną choinką.
W tym roku nie zbieramy dobrych uczynków do pudełka, ale intuicja dziecięca jest piękna. Jasiek zapragnął wziąć jedną gwiazdkę z imieniem dziecka, gdy byliśmy na Mszy w Kościele babć i w tym roku przygotowaliśmy paczkę dla sześcioletniej dziewczynki. Co piękne, po rozmowie chłopcy ze swoich oszczędności oddali tyle ile chcieli, żeby dołożyć się do tego prezentu. Szczepan oddał wszystkie swoje pieniążki! Postanowiliśmy z Łukaszem, że oddamy im podwójnie, żeby wiedzieli,że dobro wraca.
Przed nami jeszcze sześć dni. Będziemy jeszcze piec pierniczki i je ozdabiać, czeka na nas choinka, żeby ją pięknie ustroić, no i przygotowanie potraw, które w tym roku zabieramy na Wigilię do babci Broni. Będzie się działo!